WEK 2017 Runda 4: Piąte miejsce na torze Monza
7 grudnia 2017 r. Autodromo Nazionale di Monza. Tor charakteryzujący się długimi prostymi, gdzie osiąga się spore prędkości, po których trzeba mocno hamować aby zmieścić się w szykanach. Bardzo istotne jest wyjście z długiego, 180 stopniowego zakrętu Curva Parabolica i napędzenie się na prostej startowej, gdzie samochody klasy GTE osiągają prędkość około 280 km/h, po czym hamują do 70-ciu aby przejechać szykanę i znów rozpędzić się do ponad 250 km/h na Curva Biassono (Curva Grande) i hamować do 90-ciu na Variante della Roggia. Dalej też nie jest łatwo, bo mamy podwójny zakręt Curva di Lesmos i Variante Ascari, na których często zdarzają się wyjazdy poza tor.
Kwalifikacje postanowiłem pojechać na dwa razy. Założyłem więc opony Super Soft i zalałem paliwa na 5 okrążeń. Ale już na wyjazdowym kilku kierowców postanowiło nie respektować zaleceń o pozostawianiu miejsca i nie wyprzedzaniu się na outlapie i narobiło zamieszania przed Curva Parabolica, co spowodowało, że na kolejne okrążenie nie mogłem się dobrze napędzić, więc już dwa odpadły. Na kolejnym wykręciłem czas plasujący mnie gdzieś w połowie stawki GTE i widząc, że nie poprawię go zbytnio na kolejnym okrążeniu zjeżdżam do boxów. Wyjeżdżam jeszcze raz z nowymi oponami, ale po wyjazdowym łapię się tylko na jedno czy dwa pomiarowe i mój czas daje mi 19-tą pozycję startową w GTE.
Światła startowe, odliczanie, poszli. Dojeżdżamy do T1 w kupie, przed sobą widzę znajome czarne Ferrari Sim-R, ostro hamuje, przede mną Valencianista w Corvette też mocno depta i zmusza mnie do hamowania, choć jeszcze za wcześnie. Dojeżdżamy do szykany, przede mną spory tłum, Sim-R prawie staje w miejscu, Valencianista wyjeżdża poza tor, koło mnie Sumek i nino, przede mną Elmo i MrFloyd, między którymi dochodzi do kontaktu i obraca samochody. Muszę wyjechać na żwir żeby ominąć po zewnętrznej.
Wracam na tor, przed maską przelatuje mi Ferrari zespołu Uphill Racing, koło mnie Verbalis i Johny3, którzy biorą Sim-R w kanapkę, co się kończy wylotem dwóch aut z toru. Przede mną Ferrari stuka Corvette, która zjeżdża na bandę. Przed Variante della Roggia doganiam Ferrari i Porsche, ale po zewnętrznej do zakrętu idzie Verbalis w Porszaku i wchodzimy równolegle w szykanę, muszę mu zostawić trochę miejsca do następnego zakrętu gdzie będzie miał wewnętrzną. Trochę się tam obijamy, ale wychodzę szerzej na zewnątrz i nie tracę pozycji. Curve di Lesmo, Variante Ascari, Parabolica, prosta start/meta. Na hamowaniu przed szykaną dojeżdżam do Mateusza w Porsche, nawet trochę za bardzo, bo lekko uderzam go w tył, jest lekki uślizg, jest szybka kontra i jedziemy dalej. Z nieco większym impetem wpada we mnie inne Porsche, ale uderza mnie bokiem w bok nie powodując straty czasowej.
Na Variante Ascari Mateusz jedzie za szeroko i już na prostej przed Parabolicą go wyprzedzam. Na wyjściu z pierwszej szykany (Variante del Rettifilo) jestem już tuż za Corvette. Zrównuję się z nią na prostej i w kolejną szykanę wchodzimy łeb w łeb. Nie zyskuję pozycji, ale jestem na zderzaku na wyjściu i blisko aż do Ascari, gdzie Corvetta idzie za szybko, wyjeżdża poza tor, łapie trochę żwiru i daje się wyprzedzić. Kolejna zyskana pozycja. Na Parabolice widzę Ferrari i Corvette zbierające żwir, więc kolejne dwa oczka w górę. 3 okrażenia za nami a jestem już 12-ty. Przede mną prawie sami znajomi z poprzednich wyścigów, na prowadzeniu Surf, później Pan Marian, cq.esk, ZooBBQ, Valencianista, Kozi0u, Speedman, YANIcom itd. Szykuje się niezła walka.
Na czwartym okrążeniu za drugim zakrętem Lesmo YANIcom łapie uślizg w BMW i uderza w bandę, dwóch kierowców go omija, ale Sumek już go zahacza i łapie trawę, co powoduje stratę, więc znów przeskakuję o dwa w górę. Jeszcze przed końcem okrążenia Nino popełnia błąd na Parabolice i go wyprzedzam, 9-ty. Zaczynają się pojawiać dublujące samochody LMP. LKRISS jeszcze przed start/meta, Spayk, Erus, Baster chwilę później. Przez kolejne kilka okrążeń niewiele się dzieje, oprócz śmigających LMP i mozolnym odrabianiu straty czasowej do poprzednika. Na 11-tym okrążeniu za późno hamuję i nie mieszczę się w szykanie. Ale grzecznie wracam na tor bez straty pozycji. Jadąca za mną Corvetta trochę się zbliżyła, ale nie na tyle, żeby trzeba było się martwić atakiem. Na 15-tym okrążeniu Valencianista popełnia błąd i wyjeżdża w żwir za szykaną T1, odbijam żeby go wyprzedzić jak z rozmachem wraca na tor, a jeszcze po zewnętrznej już leci LKRISS w swoim Hybrydowym Porsche LMP. Na szczęście wszyscy się pomieścili, przy czym niektórzy na trawie 😉
Przez całe kolejne okrążenie Valencianista siedzi mi na ogonie i atakuje na Parabolice. Nie blokuję mu wewnętrznej ale idę szeroką linią, żeby zyskać na prędkości, chowam się w strumieniu aerodynamicznym i jeszcze na prostej start/meta odzyskuję pozycję i skutecznie jej bronię na szykanie. Przez kolejne 5 okrążeń trzyma się bardzo blisko, ale na wyjściach z zakrętów zyskuję na tyle, że nie muszę jechać linią defensywną, więc trzymam się optymalnej. Ale cały czas czuję presję więc pod koniec 20-tego okrążenia decyduję się zjechać do Pit Lane na wymianę opon i tankowanie paliwa. Ciężko jest cały czas jechać pod presją i nie popełnić błędu, więc chwila przerwy dobrze mi zrobi.
Z Pit Lane wyjeżdżam 13-ty, ale już na prostej startowej ze znacznie większą prędkością nadjeżdża Corvette. Muszę się zmieścić przed szykaną. On musi wcześniej hamować, bo ma większą prędkość, ja mam wewnętrzną, zmieściłem się! Ciężki bak i świeże opony, kilka razy blokuję koła, ale bez większych błędów, ciągle przed Corvette, choć bardzo blisko. Całe okrążenie siedzi mi na zderzaku i to dosłownie, nie wiem czemu nie atakuje. Na następnym okrążeniu z Pit Lane wyjeżdża Elmo w Corvette, ale wyprzedzamy go jeszcze przed szykaną. Zostawiam Corvetty trochę z tyłu i teraz bardziej ścigają się między sobą niż ze mną, więc mam chwilę luzu, a i też już opony zdążyły się dotrzeć. Na 23-cim okrążeniu LMP wycina mi brzydki numer wjeżdżając prosto przed maskę aby złapać optymalną linię i hamując do oporu. Uderzam go w tył, ale na szczęście sam niewiele tracę i nie mam znaczących uszkodzeń.
Zostawiam z tyłu Corvetty i jadę samotnie co rusz tylko przepuszczając wyprzedzające LMP aż w końcu trafiam na jakieś zamieszanie za prostą start/meta, gdzie Valencianista wyjeżdża z boxu, Kozi0u próbuje wrócić na tor przejeżdżając w poprzek, a w niedalekiej odległości widać jeszcze dwa inne auta GTE. Kozi0u goni mnie przez całe okrążenie aż w końcu wchodzi na wewnętrzną przed 1-szą szykaną i wyprzedza. Doganiam go wprawdzie zaraz na Curva Grande, ale nie mam overlapa żeby zaatakować na szykanie, więc się chowam i gonię dalej. Chwilę później za podwójnym Lesmo na prostej przy wyprzedzaniu LMP zahacza Corvette Valencianisty i powoduje jego obrót i uderzenie w bandę, na to najeżdża Kozi0u i Nino, którzy też sporo tracą. Ja będąc trochę z tyłu unikam kontaktu i przejeżdżam trochę odpuszczając gaz.
Chłopaki ewidentnie mają uszkodzenia, bo obaj zjeżdżają do boxów na naprawę. W zasięgu mam 3 inne GTE. Pierwszego wyprzedzam już na drugiej szykanie, bo popełnia błąd i wyjeżdża poza tor. Kolejnych gonię przez następne okrążenia aż po jakimś czasie mijam Surfa wygrzebującego się z trawy po spinie za Lesmo. Doganiam jakiegoś dublowanego zawodnika, ale nawet go nie wyprzedzam, bo sam odjeżdża w piach na Parabolice. Kolejnego też wyprzedzam na Parabolice. Kilka samotnych okrążeń z Surfem za plecami, ale z kilkusekundowym zapasem, aż w końcu doganiam Primitiva w żółtym Ferrari. Jest dublowany więc spodziewam się, że mi ustąpi miejsca na prostej startowej. Nie zjeżdża z optymalnej, a jadę szybciej, więc wchodzę na wewnętrzną. Ale on zamiast mnie przepuścić to się ściga i mnie wypycha na następnym zakręcie. Tracę sekundy i trochę koncentracji, za późno zmieniam bieg. Surf się zbliża, a ten się ciągle ściga, jakby nie widział niebieskiej flagi. Surf zrównuje się ze mną przed drugą szykaną, lekko się obijamy i Surf wychodzi z tej potyczki zwycięsko. Ale siedzę mu na zderzaku. Na chwilę mi odjeżdża gdy wyprzedził, a ja znów zostałem za żółtym Ferrari. Ale już na Parabolice się z nim uporałem choć z dozą niepewności czy znów nie odwali czegoś głupiego. Zaczynamy ostatnie okrążenie. Przede mną Surf i Kurtz, Kurtz jest okrążenie lub dwa do tyłu więc walczę tylko z Surfem. Walczymy o 5-te miejsce. Koło nas przelatuje czerwone Ferrari Simcoe, musiał ominąć szykanę i przelecieć na wprost. Chyba to na tyle rozproszyło Surfa, że popełnia błąd na drugiej szykanie i wyjeżdża poza tor. Jestem tuż za nim, więc atakuję od razu i zyskuję pozycję. Teraz muszę to tylko dowieźć do końca. Tam gdzie trzeba przyjmuję defensywną linię jazdy, na Ascari jest metr za mną, ale wychodzę szeroko i dobrze się napędzam na prostej. Jeszcze tylko Parabolica! Ale już odjechałem na tyle, że mogę jechać linią optymalną bez pilnowania wewnętrznej i wjechać na metę na 5-tym miejscu! Uff, niezły wyścig, trochę się działo 🙂
Przed następnym wyścigiem na Paul Ricard Circuit prawie miesiąc przerwy (4.01.2018).