Uznanie w Małopolsce, czyli jak sprzedawałem dużego Fazera
To był normalny piątek jak większość z nich, w opisie na GG widniało standardowe TGIF i nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń… Ale jakoś tak po południu kolega podesłał mi jakiś link i zagadnął jak się jeździ dużym Fazerem, bo się przymierza żeby kupić itd. No to ja się głupio odezwałem, że jak chce kupić, to mogę mu mojego sprzedać. I tak od słowa do słowa, a wieczorem przysłał mi SMSa, żeby podać mu numer konta, to przeleje zaliczkę… Parafrazując pewną reklamę z udziałem Jerzego Dudka: Tak się zdobywa uznanie w Małopolsce 🙂
Ale jako, że nigdzie nie wystawiłem, ani też wielkiego ciśnienia na sprzedaż nie miałem, to odpisałem, żeby się z tym przespał, przyjechał obejrzeć, pogadać, przejechać się itd. Nie pomogło! Po dwóch czy trzech tygodniach na koncie bankowym miałem całość kwoty za jaką chciałem sprzedać Fazera i umawialiśmy się na odbiór motocykla.
Pewnej soboty, z drżącymi rękami, błyskiem i przerażeniem w oczach kolega Skrzek dosiadł już swojego, świeżo nabytego dużego Fazera. Szczerze mówiąc trochę się bałem o niego i o sprzęt widząc to podniecenie i zdenerwowanie, ale chłop jest rozsądny, to pomyślałem, że sobie poradzi. No to podpis na umowie, kop na drogę i moje znamienne słowa: nigdy więcej nie kupuj motocykla w ten sposób! W ten sposób, czyli bez oglądania, osłuchania i jazdy próbnej. No i jeszcze prikaz, że ma się zameldować jak dojedzie. Po około 2 godzinach odbieram telefon i słyszę, że jechało się tak zajebiście, że na Zakopiance pojechał nie w tę stronę co trzeba i że pomimo, iż wstawił motocykl cichaczem do garażu, to jego szanowna małżonka się i tak zorientowała, bo nawet chirurgicznie nie dało by się usunąć uśmiechu z jego twarzy 😉