WEK 2017 Runda 5: Trzecie miejsce na Paul Ricard Circuit
Nigdy nie potrafiłem jeździć po torze Paul Ricard. Niespecjalnie znałem ten tor, a jego budowa powoduje, że w niektórych miejscach ciężko jest znaleźć optymalną linię przejazdu. Zamiast pułapek żwirowych obok nitki toru jest spory zapas betonowego pobocza, co powoduje, że wyjazdy poza tor zwykle nie kończą się dużą utratą prędkości ani kontaktem z bandą, no chyba, że ktoś totalnie przestrzeli zakręt.
W PreQuali trochę się przyłożyłem do treningów i żeby poznać tor, no i jak zwykle wykręciłem czas kwalifikujący mnie do wyścigu SemiPRO. Przed wyścigiem kwalifikacje nie poszły mi najlepiej, więc startowałem z 18-tej pozycji, czyli 14-tej w klasie GTE.
Zaraz po starcie przebiłem się o 3 pozycje do przodu, a już po 1-szym zakręcie byłem 13-ty w całej stawce. Szykanę lekko przestrzeliłem i pozwoliłem wcisnąć się czarnej Corvette, ale z kolejnych zakrętów wyszedłem lepiej i miałem nieco większą prędkość na długiej prostej Mistral Straight co pozwoliło mi odzyskać pozycję, choć Corvetta na prostej była szybka i trudna do wyprzedzenia. Przed zakrętem jednak schowała się za mnie i mogłem pojechać optymalną linią i zbliżyć się do peletonu. Na przedostatnim zakręcie (Tour) wszedłem po wewnętrznej i zrównałem się z Mateushem92, a Virage Du Point – ostatni zakręt – pojechałem szeroko, żeby zostawić mu miejsce i uniknąć kontaktu oraz odpowiednio napędzić się na prostą startową. Za pierwszym zakrętem jadący przede mną Verbalis złapał lekki uślizg, więc zaraz znalazłem się obok niego ustawiając się na wewnętrzną do szykany.
Nie dałem mu szansy na obronę pozycji i po kolejnej serii zakrętów ścigałem już kolejne Porsche kierowane przez Skyseerra. Na długiej prostej udało mi się złapać jeszcze trochę tunelu aerodynamicznego, ale byłem jeszcze za daleko żeby zaatakować. Prawie się z nim zrównałem na zakręcie Tour próbując znów sztuczki z wejściem na wewnętrzną ale nie miałem na tyle overlapa, żeby atak się powiódł. Na pierwszych dwóch zakrętach trochę straciłem i Skyseerr odjechał mi na 0.8s gdy wjeżdżaliśmy na Mistral Straight. Zbyt optymistycznie jednak wszedł w kolejny zakręt (Beausset) i zaliczył wyjazd poza tor, więc już pod koniec okrążenia znów siedziałem mu na ogonie w odległości 0.3s. Tym razem wszedłem ciaśniej w ostatni zakręt, on poszedł za szeroko i już na prostej start/meta byłem przed nim. Widziałem jeszcze, że się próbuje ustawić na wewnętrzną do pierwszego zakrętu, ale był za daleko i odpuścił atak.
Kolejny był YANIcom w BMW, jakieś 3.5s przede mną. Ale BMW nie była tak szybka na prostej jak Porsche, więc za długą prostą przewaga zmniejszyła się już prawie do równych 3 sekund. Musiałem jednak gonić Beemkę przez 4 okrążenia, żeby w końcu na 10-tym, zaraz za prostą start/meta, gdzie schowałem się w tunelu wyjść na wewnętrzną 1-szego zakrętu i z drobnymi obcierkami po bokach wydrzeć mu 6-tą pozycję w GTE.
W zasięgu wzroku miałem kolejne dwa samochody, Corvette i Porsche. Zbliżałem się do nich, gdy na następnym okrążeniu kierowca Corvetty popełnia błąd i postawiony bokiem odjeżdża w pobocze za drugim zakrętem. Jestem na 5-tej pozycji. Ścigam Speedmana przez kolejne kilka okrążeń ale odległość między nami nie za bardzo się zmienia. W końcu Speedman wyjeżdża poza tor przed 7-mym zakrętem i mając przewagę prędkości zaraz go wyprzedzam. Teraz on ściga mnie przez kilka okrążeń ale nie poddaję się presji aż Speedman w końcu zjeżdża do boksów. Połowa wyścigu już minęła, też przymierzam się już do zjazdu, ale na prostą startową po wewnętrznej wyjeżdża mi LMP, nie mam teraz jak zjechać do Pit Lane bez mocnego hamowania, a paliwa starczy mi na jeszcze jedno kółko więc jadę. Pod koniec okrążenia mój Crew Chief stanowczo daje mi do zrozumienia że nie mamy paliwa na następne okrążenie i że mam zjechać do boksów na TYM okrążeniu, więc zjeżdżam.
Z boksów wyjeżdżam na 5-tej pozycji, sekundę przed Speedmanem, więc do pierwszego zakrętu dojeżdżam przed nim. Na drugim zakręcie z pobocza wjeżdża dublowany Cryptone w Corvette. Skyseerr i Miszelek jadący przede mną nie byli jeszcze na wymianę opon i dolewkę paliwa, więc podium mam w zasięgu. Ale za plecami mam ciągle Speedmana, nad którym mam tylko około sekundy przewagi, więc nie mogę popełnić żadnego błędu. No i tak jedziemy przez następne 18 okrążeń jeden za drugim, w odstępach wahających się między 1 a 4 sekundy nie popełniając prawie żadnych błędów, czasem tylko rozdzielani przez dublujące nas samochody LMP lub te, które my dublujemy.
Można by powiedzieć, że nuda, ale ponieważ dowiozłem 3-cie miejsce do końca wyścigu, to muszę zacytować ochroniarza z filmu, który niedawno oglądałem (The Hitman’s Bodyguard): “nuda jest dobra, lubimy nudę”, szczególnie że sporo się nawalczyłem jeszcze przed zjazdem do Pit Lane 🙂
Kolejny wyścig na Road America.