Wyścigi na 1/4 mili – początek

Pora rozpocząć w życiu nowy rozdział. Nazywa się on 1/4 mili. Jak to się stało? No cóż, będę znów musiał sprawić radochę mojemu świr kuzynowi Szajbie i napisać, że to przez niego. Namówił mnie, że skoro i tak przyjeżdżam do niego i jadę z nim na zawody, to żebym opłacił start i spróbował swoich sił. Początkowo się wahałem, ale pomyślałem: co tam – once kozie death 😉
30 kwietnia rano pakuję kufer, wsiadam na motocykl i jadę do pracy. Po pracy znów wsiadam na Buzę, szybkie tankowanie i ruszam autostradą A4 w kierunku Lubska. Wreszcie mogę sprawdzić jak moja maszyna sprawdza się w szybkich przelotach. A sprawdza się świetnie. Niestety pogoda trochę się psuje i miejscami zdarzają się przelotne opady. Czasem na tyle mocne, że muszę zwalniać do 180-ciu.
Na szczęście kawałek za Górą Św. Anny czeka na mnie kumpel, który jedzie do Szajby po motocykl. Pakujemy więc Buzę na busa i ruszamy w dalszą drogę. Dojeżdżamy pod wieczór, kumpel ogląda sprzęt, robi jazdę testową – jest zadowolony. No to pakujemy Yamahę Genesis w miejsce dopiero co wyjętej Hayabusy. Późnym wieczorem Piotrek wyrusza w drogę do domu a my z Szajbą zabieramy się za wymianę uszczelniaczy w lagach.
Piątek rano. Montujemy jeszcze do Szajba-buzy sygnalizator zmiany biegu i bierzemy się za strojenie tego ustrojstwa. Za chwilę przyjeżdża Tyci. No to jedziemy porobić kilka fotek. Pogoda ładna, trzy Hayabusy w komplecie, będą fajne foty.

0905-Lubsko-07
Pod wieczór pakujemy Hayabusy do busa i ruszamy do Warszawy.
Sobota rano. Odkręcam jeszcze stelaż i przygotowuję się do startu. Jestem trochę podenerwowany, bo w sumie nie czuję się jeszcze zbyt pewnie na tym sprzęcie, w końcu jeżdżę nim dopiero od miesiąca. Wjeżdżam na płytę lotniska. Uczę się jak działają te fotokomórki i tzw. Choinka Startowa. Pierwszy przejazd, drugi, trzeci… trema już mnie tak nie zżera – jakoś to będzie. Oczywiście nie mam żadnych wyników, jestem w końcówce swojej klasy, ale nie jestem ostatni. Zresztą nawet jeśli – nie szkodzi, liczy się udział i dobra zabawa 🙂
Wtedy jeszcze nie zdaję sobie sprawy, że zaczyna mnie to wciągać…

You may also like...

Leave a Reply